Trzydniowy leśny maraton

W zachodniopomorskich lasach wreszcie nadeszło oblężenie grzybów... Wreszcie "drugi wysyp" sypnął grzybami solidnie... Do tej pory było bardzo ciężko nazbierać choć jedno wiaderko, do tego grzyby raz się pojawiały i za chwilę znikały... ale na szczęście to już przeszłość... Cały maraton rozpoczął się od wtorku w pobliskich lasach, piękne borowiki oraz młodziutkie podgrzybki skłoniły do tego, aby wybrać się w następnych dniach w bardziej oddalone lasy... Tak też się stało, wybrałem się więc w podróż w bardziej odległe lasy, no i opłacało się:) Las pełen grzybów, ładna pogoda... czego chcieć więcej... Po tak udanym grzybobraniu w środę nie mogło się stać inaczej jak po prostu udać się w czwartek na poprawiny w to samo miejsce:)... Tak też się stało i efekt był podobny do środowego... Po tak szalonych trzech dniach piątek to dzień odpoczynku, a w sobotę szykuje się kolejne grzybobranie...mam nadzieję, że udane:)