W środę postanowiłem udać się na kolejne październikowe grzybobranie.
Choć ostatnie noce były bardzo zimne to jednak w lesie dużo się nie zmieniło od ostatniej wizyty.
Mówiąc krótko - Cały las grzybów po raz kolejny :)
Jednak najbardziej szalona okazała się końcówka grzybobrania, gdy udałem się w ostatnie swoje miejsce...
Miałem tam zamiar za gościć chwilkę, lecz gdy wszedłem to grzyby nie dały mi wyjść przez dobre półtorej godziny.
Grzyby w tym miejscu dosłownie były wszędzie, rosły "całymi mostami".
Efektem takiego dużego zbioru był problem ze zmieszczeniem wszystkiego w bagażniku, udało się dopiero wszystko zapakować po rozłożeniu tylnej kanapy :)