Sobotnie grzybobranie...

Po ostatnich udanych grzybobraniach miałem w planach następne grzybobrania w kolejnych dniach, stało się inaczej, ponieważ znalazłem nową pracę i grzyby w tygodniu musiałem odpuścić (I-zmiana). W między czasie słyszałem od znajomych, że pierwszy wysyp podgrzybków dobiegł końca, w sumie to było to do przewidzenia, już na grzybobraniu we wtorek było mniej grzybów i brak młodych choć pogoda była "pod grzyby". No ale nic, korzystając z wolnej soboty i tak postanowiłem samemu sprawdzić te doniesienia o końcu wysypu... Oczywiście wypad z samego rana, bo wiadomo sobota... Na początku zajrzałem w swoje dwa miejsca borowikowe ale w żadnym nie znalazłem nic, udałem się więc na podgrzybki, gdy dotarłem do lasu na każdym zjeździe/parkingu nie było praktycznie już miejsca aby zaparkować samochód, jednak jakoś mi się udało i jakoś sie wcisnąłem miedzy pozostałymi dwunastoma samochodami na leśnym parkingu :) Będąc już w lesie w poszukiwaniu grzybów, tak naprawdę to więcej było ludzi, niż grzybów. Nikt z spotkanych przeze mnie grzybiarzy niemiał więcej niż 1/3 wiaderka, choć jedna osoba miała więcej grzybków i pewnie była bardzo zadowolona ale tylko do czasu jak ktoś uświadomił ją, że są to nie jadalne goryczaki żółciowe... Ja sam znalazłem dwa borowiki, kilka koźlarzy babka, krawców oraz z 20 młodych podgrzybków, no i kilka grzybków nie koszykowych na kartę. Rzeczywiście pierwszy wysyp podgrzybków się skończył, trzeba teraz czekać na ten lepszy- drugi. Pogoda jest w tym roku bardzo dobra, więc niebawem pewnie się zacznie ale jeszcze przed podgrzybkami zaczną się w odpowiednich lasach borowiki, koźlarze, kanie, maślaki więc trzeba być czujnym :) Podsumowując, to choć zebrałem grzybów tylko na przepyszny sosik jednak jestem zadowolony, trochę połaziłem, odpocząłem...