Pierwsze październikowe grzybobranie...

Wreszcie!! Po tygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją oka, której nabawiłem się na ostatnim wrześniowym grzybobraniu, w końcu wybrałem się do lasu. Bardzo nie mogłem się doczekać tego grzybobrania, tym bardziej iż w tygodniu docierały do mnie rewelacyjne informacje o rozpoczęciu się "prawdziwego" wysypu w moich lasach. Jak się okazało informacje te były jak najbardziej prawdziwe, w lesie wreszcie sypnęło grzybami i co najważniejsze nie tylko w nie których miejscach ale w niemal całym lesie. Przyznam, że trochę byłem zdziwiony takim obrotem spraw, ponieważ deszcz nie padał już od bardzo, bardzo dawna i bardziej zapowiadało się na powolne zakończenie sezonu niż wysyp grzybów. Jednak mimo braku deszczów i dosyć suchej ściółki, wysyp się zaczął, pewnie po części dzięki porannym bardzo dużym mgłom i rosie, wnioskuje tak, bo grzybki są w lasach gdzie jest trawa lub mech. W innych susza okropna i prawie nic nie rośnie, nie mówiąc już o lasach liściastych w, których ściółka aż trzeszczy...