Na celowniku koźlarze...

Zachęcony ostatnimi udanymi wyprawami do lasu, postanowiłem za cel obrać sobie koźlarze, zwłaszcza te pomarańczowożółte. Lasy trochę bardziej odległe, więc wyjazd wcześnie z rana. Dojechać było ciężko droga wąska, co chwilę trzeba było zjeżdżać na pobocze... No tak sobota, ładna pogoda ,a w dodatku najwyraźniej poszła informacja, że w lesie są grzyby, bo jeszcze takiego najazdu grzybiarzy nie widziałem w tym lesie. Sznur samochodów, parkingi pełne. No ale nic gdy już zjawiłem się na swojej miejscówce znajdowałem upragnione koźlarze pomarańczowożółte. Po za znalezionymi koźlarzami, znalazłem też jednego borowika szlachetnego i kilka podgrzybków. Razem uzbierałem nie całe pół 20 litrowego wiaderka. Wynik nie taki zły, choć mogło być lepiej. Godzina jeszcze nie była taka zła, więc postanowiłem udać się w swoje miejscówki podgrzybkowe. Jadąc znów drogą byłem w szoku, każdy zjazd, parking był pełny, samochodów nigdy tylu nie widziałem w tym lesie. Nie którzy już kończyli grzybobranie i z tego co udało mi się zobaczyć nie mieli za dużo grzybów. Gdy w końcu udało mi się znaleźć wolne miejsce na parkingu szybkim krokiem udałem się w swoje miejscówki, tam czekały na mnie małe ledwo wyrastające i widoczne ze ściółki podgrzybki... W lesie spotkani grzybiarze nie wszyscy mieli szczęście i nie którzy wychodzili z kilkunastoma grzybami w wiaderku. Grzyby ogólnie nie wszędzie były, trzeba było trafić na miejsce to wtedy można było nazbierać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz