Ostatnie takie grzybobranie?
Dzień przerwy w tym zwariowanym świecie nie można chyba lepiej wykorzystać jak na wizytę w lesie. Przed tą wyprawą sobie założyłem skromny cel aby znaleźć choć jednego grzyba koszykowego.
Wybrałem się do bardziej odległego lasu, lasu w którym bywam zazwyczaj i z którego wynosiłem głównie te wszystkie kosze i wiadra grzybów. Ostatnimi dniami pogoda była nie najlepsza, pochmurno, deszczowo i chłodno, choć przymrozków po za tymi przygruntowymi w sumie nie było. W dniu grzybobrania o dziwo pogoda gównie z rana sprzyjała, nie było wcale za zimno, a i nawet na dwie godzinki było bezchmurne niebo.
Pierwszym grzybem którego udało mi się znaleźć okazał się maślak pstry, rósł przy drodze, później wpadło jeszcze kilka podgrzybków i jeden koźlarz, wszystkie te grzyby rosły albo przy samej drodze albo nie daleko dróg, w głębi lasu grzybów brak...
Przy drodze natomiast też znalazłem rosnącego na słupku od ogrodzenia boczniaka ostrygowatego.
Na koniec już wizyty w tym lesie odwiedziłem jeszcze jedną miejscówkę na koźlarze, po przejściu niemal całego obszaru nic nie znalazłem i kiedy już wychodziłem z zagajnika w odległości kilku metrów zauważyłem coś niesowitego, ogromnego grzyba, był to koźlarz pomarańczowożółty. Przyznam, ze nie wierzyłem w to co widzę.
Ogólnie nie raz znajdowałem większych rozmiarów podgrzybki czy borowiki, jednak ten koźlarz bił je wszystkie na kolana, był ogromny, do tego był zdrowy jak to na koźlarze pomarańczowożółte bywa :)
Koźlarz ten chyba był najlepszą nagrodą na zakończenie tego sezonu grzybowego i pożegnanie się z tym lasem.
Wracając już samochodem do domu postanowiłem zajrzeć jeszcze do lasu liściastego, dodam że liczyłem tu na zbiór uszaków, co w sumie się udało jednak w małej ilości ale zmierzając do uszaków natknąłem się na jedną kurkę i co lepsze borowika, co prawda był trochę zniszczony i jak się okazało z lokatorami to jednak znalezisko te bardzo cieszyło na koniec sezonu :)
I tak minęło już chyba ostatnie takie grzybobranie w tym roku, co prawda wybieram się o ile czas pozwoli na poszukiwania boczniaków lecz już na typowo koszykowe grzyby bym nie liczył.
Podsumowując grzybobranie bardzo udane, fajnie się spacerowało po lesie, a i jak się okazało coś tam jeszcze wpadło do koszyka. Takie ostatnie, lub jedno z ostatnich grzybobrań ma swoją niepowtarzalną atmosferę i znalezienie każdego grzyba to sukces :)
Z zebranych grzybów była zupa grzybowa, sos no i smażone pyszne boczniaki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz